Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

Podsumowanie tygodnia 06 - 10.07.2015 r.

2015-07-13





Od pewnego czasu rynkami finansowymi rządzą obietnice. Niektóre niespełnione, niektóre mające większe lub mniejsze szanse dojść do skutku. W drugim tygodniu lipca o palmę pierwszeństwa walczyły dwie obietnice: szybkich zysków, której ulegli detaliczni inwestorzy w Chinach oraz końca wyrzeczeń, którą złożył Grekom premier Aleksis Cipras.

Wiara w możliwość szybkiego i łatwego zbicia majątku na giełdzie nie jest niczym nowym, w Polsce została ona skonfrontowana z rzeczywistością w 1994. Chińczycy także muszą odrobić swoją lekcję. W ciągu ostatnich 4 tygodni indeks giełdy w Szanghaju spadł o prawie jedną czwartą, przy czym miniony tydzień przyniósł już wzrosty. I choć korekta ta nastąpiła po ogromnych wzrostach (przez 12 miesięcy CSI 300 zyskał 92%), to powszechne stały się obawy o wpływ krachu na resztę gospodarki i na inne rynki finansowe. Paradoksalnie, działania chińskich władz zmierzające do ustabilizowania sytuacji tylko ją pogorszyły. Zwrócenie przez rząd uwagi na giełdę tylko potwierdził obawy, że sytuacja jest poważna. Na szczęście przełożenie sytuacji na parkietach Państwa Środka na jego gospodarkę jest bardzo umiarkowane. Głównym kanałem transmisji krachu na sferę realną mógłby być efekt majątkowy. Jednak mimo informacji o milionach nowych rachunków, jak podaje Morgan Stanley na giełdzie zainwestowało około 9% gospodarstw domowych i tylko 3,5% skorzystało z kredytu. Zaledwie 10-13% oszczędności jest ulokowanych w akcjach. Nie zmienia to faktu, że chińska korekta zrobiła ogromne wrażenie na inwestorach na całym świecie i na większość rynków wschodzących obserwowaliśmy spadki. Do czwartku włącznie indeks MSCI Emerging Markets stracił 4,6%.

Giełdy europejskie zostały także dotknięte zawiłymi kolejami losu spełniania obietnic wyborczych Syrizy. Referendum z mocnym „NIE” dla wyrzeczeń wywołało euforię w Grecji (ale bez skutków dla giełdy w Atenach bo jest zamknięta) i niechęć mieszaną z zażenowaniem wśród znacznej części pozostałych mieszkańców Strefy Euro. Indeksy we Frankfurcie, Paryżu i Londynie spadały przez większość zeszłego tygodnia pod wpływem obaw o możliwe skutki coraz bardziej prawdopodobnego Grexitu. Dopiero w czwartek powróciły wzrosty w związku z informacjami o przekazaniu propozycji reform przez Ateny. Były kontynuowane na otwarciu giełd w piątek, gdy okazało się, że są zbieżne z ofertą „Trojki” z 26 czerwca, czyli tą, którą Grecy odrzucili w referendum. O ile wcześniej Greków podejrzewano o niezwykłą przebiegłość w negocjacjach, teraz coraz bardziej  wyraźnie widać, że był to brak odpowiedzialności i pomysłu na rozwiązanie problemu innego, niż wymuszenie kolejnych pieniędzy. W zamian za zgodę na reformy, Grecja oczekuje nowego programu pomocowego wartego 53,5 mld EUR. Od propozycji do realizacji jednak bardzo długa droga, włącznie z ratyfikacją przez Bundestag. Wyborcze obiecanki Syrizy jeszcze przez wiele tygodni będą chronić nas przed nudą.

Wyborcze obietnice już zbierają żniwo także na warszawskiej giełdzie. Inwestorzy zmuszeni zostali do weryfikacji wycen wielu spółek, po tym jak PiS, wiodący w sondażach wyborczych ujawniał swoje stanowisko w sprawie podatku bankowego i podatku od wielkopowierzchniowych sklepów. Swoje dołożyła rządząca koalicja, nęcąc „frankowiczów” propozycją korzystnego przewalutowania kredytów nominowanych w CHF. Piątkowe wzrosty na otwarciu poprawiły obraz sytuacji na GPW, jednak tu raczej pomogły nadzieje na porozumienie z Grecją. Zwiększenie obciążeń finansowych wielu firm notowanych na GPW jest jednak bardzo prawdopodobne i będzie negatywnie oddziaływało na koniunkturę giełdową. Na szczęście ostatnia przecena wliczyła w kursy banków znaczną część skutków wyborczych pomysłów, co sprawi, że jazda będzie mniej wyboista.


Pobierz w wersji PDF