Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

Podsumowanie tygodnia

2015-01-05




Nie wiemy, co wydarzy się w przyszłości, wszelkie prognozy i przewidywania zawsze wiążą się z niepewnością.Pewne scenariusze wydają się bardziej prawdopodobne od innych. Spróbujmy pod tym kątem przyjrzeć się nowemu, 2015 roku i wskazać kilka wydarzeń oraz procesów, które mogą być najważniejsze w najbliższych dwunastu miesiącach.

Silny dolar
Umocnienie waluty amerykańskiej będzie skutkiem dywergencji polityk pieniężnych prowadzonych przez Fed i EBC oraz Bank Japonii. Gdy ten pierwszy zacznie podnosić stopy, pozostałe będę w trakcie luzowania ilościowego na wielką skalę. Choć bezpośredni wpływ na realne gospodarki będzie niewielki, to już na kursie walutowym ta różnica odbije się bardzo mocno. Jeśli chodzi o implikacje inwestycyjne, to są one niezliczone, warto jednak przypomnieć, że historycznie rzecz ujmując, S&P500 osiągał najwyższe mnożniki gdy realne stopy procentowe przekraczały 2%.

Niska inflacja
Całkiem niedawno, przynajmniej z mojej perspektywy, dość powszechne były obawy, że zalewanie rynków finansowych gotówką przez banki centralne skończy się wybuchem inflacji. Okazało się, że zamiast hiperinflacji mamy bliżej do deflacji. Trudno moim zdaniem nawet mówić, że inflacja objawiła się wzrostem cen aktywów finansowych, bo to co zdrożało, z reguły miało ku temu solidne podstawy (vide S&P500). Taka niska inflacja, to historycznie rzecz ujmując, standard. Kilkuprocentowe roczne wzrosty cen pojawiły się w XX wieku wraz z kilkuprocentowymi dynamikami PKB. Być może wchodzimy w okres, gdy ceny i gospodarki będą rosły znacznie wolniej. Z całą pewnością oznacza to, że musimy przywyknąć do niskich stóp zwrotu, nie oczekujemy więc dwucyfrowych wzrostów indeksów giełdowych z inną cyfrą niż „1” na początku.

Tanie surowce
Po części to skutek zjawisk opisanych powyżej ale także i przyczyna niskiej inflacji. Wolniejszy globalny wzrost powoduje, że istniejące moce wydobywcze są więcej niż wystarczające. Na to nakłada się wzrost podaży ropy naftowej ze złóż alternatywnych oraz sekularny trend wzrostu efektywności w wykorzystaniu surowców. Co do złota, to patrz punkt 2, jednak jeśli ktoś chce wierzyć w inwestycje w ten kruszec, to zawsze może liczyć na geopolitykę, która w 2015 dostarczy nam wielu wrażeń, niekoniecznie miłych.

Druga Japonia
Nie, nie chodzi o hasło z początku przemian ustrojowych w Polsce ale o sytuację w strefie euro. Rynki wydają się w znacznej mierze dyskontować wejście Europy Zachodniej w scenariusz japoński: deflacja i zerowy wzrost gospodarczy. Ponieważ w powszechnym mniemaniu piłka jest po stronie EBC i tylko on może odwrócić fatum, należy pilnie przyglądać się działaniom tego banku centralnego. Wzmianki o QE w stylu amerykańskim czy nomen omen japońskim mogą spowodować euforyczne zakupy na rynkach europejskich. Dokładnie takie zjawisko obserwowaliśmy na tokijskiej giełdzie w 2013 roku.

Tygrys Europy
Tym razem chodzi właśnie o Polskę. Prognozy wzrostu gospodarczego dla naszego kraju stawiają nas w ścisłej czołówce na kontynencie. Biorąc pod uwagę napływ środków z nowej perspektywy unijnej oraz rok wyborczy, ryzyko rozkłada się niesymetrycznie i możemy zostać zaskoczeni pozytywnie przez wzrost gospodarczy. Zła wiadomość jest taka, że wcale nie musi się to przełożyć na ponadprzeciętne wzrosty na warszawskiej giełdzie. Tej bowiem brakuje impulsu, który uruchomiłby wzrosty. Taki impuls może dać zagranica, mogą to być też inwestorzy krajowi, którzy w końcu zaczną kupować akcje, zwłaszcza, że inwestycje w obligacje zaczną przynosić straty w warunkach rosnących stóp procentowych. Ostrożnie podchodząc do tematu przewidujemy, że WIG wzrośnie w 2015 o 10%.


Pobierz w wersji PDF