Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

Podsumowanie tygodnia 15- 19.12.2014 r.

2014-12-22



W bogatym w wydarzenia roku 2014 brakowało tylko porządnego kryzysu walutowego i w ubiegłym tygodniu luka ta została wypełniona. Rubel gwałtownie stracił na wartości, przejściowo zbliżając się do poziomu 80 rubli za jednego dolara amerykańskiego. Nie pomogła interwencja banku centralnego, który awaryjnie podniósł stopę procentową z 10,5% do 17%. Notabene rosyjscy bankierzy centralni zdawali sobie sprawę, że zbliżają się problemy, gdyż kilka dni wcześniej obniżyli oprocentowanie pożyczek walutowych, starając się zwiększyć podaż zagranicznych środków na rynku. Działania te miały umiarkowany wpływ. Różnica w stopach procentowych zniechęca przede wszystkim od otwierania krótkich pozycji w wyżej oprocentowanej walucie, natomiast w tym przypadku mieliśmy, jak się zdaje, do czynienia z masowym kupowaniem twardych walut przez podmioty obawiające się dalszej deprecjacji rubla, deprecjacji związanej także z rosnąca inflacją. Bardzo prawdopodobne jest, że ubiegłotygodniowy kryzys zapoczątkuje przerwę w interwencjach CBR na rynku walutowym. W tym roku wydał on na zakupy rubla równowartość prawie 100 mld USD, zmniejszając rezerwy o niemal 20%. W sytuacji, gdy największe rosyjskie firmy są odcięte od finansowania walutowego, każdy dolar krajowych zasobów jest na wagę złota. Teza o końcu interwencji została uprawdopodobniona wypowiedzią prezydenta Putina podczas ostatniej konferencji prasowej. Tak, czy inaczej, techniczną przyczyną problemów Rosji są sankcje gospodarcze. Będą one miały efekt długofalowy i pełną skalę problemów, jakie spowodowały zobaczymy dopiero w przyszłym roku. Moim zdaniem sankcje są znacznie skuteczniejsze, niż się szerokiej opinii publicznej wydaje. Wydarzenia w Rosji uderzyły pod koniec tygodnia także w polski rynek. Złoty osłabł w stosunku do głównych walut, a WIG spadł o 1,9%. Co ciekawe, wyrażone w rublu indeksy w tym samym czasie nieco się umocniły, choć oczywiście obserwowany przez wszystkich RTS uległ mocnej przecenie. Niestety, rosyjski kryzys wypłoszył inwestorów z naszego regionu. Część środków trafiła zapewne na rynki azjatyckie, gdzie od czasu wpuszczenia inwestorów zagranicznych na giełdę w Szanghaju trwa hossa. W ciągu ostatnich czterech tygodni indeks CSI 300 wzrósł o ponad 30%. Także rynki rozwinięte mają się znakomicie. S&P500 ruszył w stronę 2100 punktów, DAX znowu ma szansę na osiągnięcie poziomu 10.000 punktów. Po wygranych przez koalicję premiera Abe wyborach rośnie także indeks Nikkei 225. Rynki oczekują na uchwalenie w styczniu pakietu fiskalnego wartego 0,7% japońskiego PKB. Biorąc pod uwagę, że jednym z celów polityki gospodarczej jest utrzymanie inflacji na kilkuprocentowym poziomie, stary dobry deficyt finansów publicznych jest znakomitym wyborem. O ile jednak luzowanie ilościowe w wykonaniu banków centralnych nie stało się źródłem hiperinflacji, bo pieniądz w znikomym stopniu trafił do gospodarki realnej, o tyle dług publiczny (w Japonii i tak horrendalny), zawsze przyniesie negatywne efekty wtórne, trzeba tylko poczekać.



Pobierz w wersji PDF