Ta strona używa plików cookies. Kontynuując wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Dowiedz się więcej tutaj.Akceptuję  |  Ukryj

Problem rozwiązany

2016-08-02




Wakacje w pełni i chciałoby się skorzystać z letniej pogody, która choć burzowa, na tle przeciętnej polskiej wiosny lub jesieni, nie wspominając o zimie, wręcz rozpieszcza. Jednak ani rynki finansowe, ani dane ekonomiczne, z politykami na czele, nie dają chwili wytchnienia inwestorom.

Choć nie oddaje to rzeczywistej wagi wydarzeń, to w ostatnich dniach wydarzeniem numer jeden w Polsce była prezentacja próby wywiązania się z obietnicy wyborczej ulżenia zadłużonym we frankach szwajcarskich. Tym razem autorzy, urzędnicy z Kancelarii Prezydenta RP, zastosowali nowe podejście. Jest ono znane wszystkim miłośnikom kina. Mam na myśli motto życiowe głównej bohaterki „Przeminęło z wiatrem”, Scarlett O’Hary: „Nie mogę teraz o tym myśleć, bo oszaleję. Pomyślę o tym jutro…” Przedstawiona na wspólnej z szefem NBP konferencji prasowej koncepcja nie porusza tematu przewalutowania kredytów. Zakłada natomiast, że banki dokonają zwrotu nienależnie pobranych, przy transakcjach wymiany walutowej, spreadów. Nienależne spready, to wg propozycji KPRP takie, które przewyższają 2%. Autorzy założyli, że uzasadniony zarobek banków to odchylenie się o +/- 0,5% od kursów kupna i sprzedaży NBP. Koszt tej operacji dla banków szacowany jest na 3,6-4 mld zł. Ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie ograniczenia kwoty kredytu, od którego klient może ubiegać się o zwrot nadpłaconych spreadów. Próg ustalono na 350 tys. zł. Jest to nowość, gdyż do tej pory wszystkich „frankowiczów” traktowano równo. Najnowsza propozycja jest korzystniejsza dla domyślnie mniej zamożnych kredytobiorców.

Na tym jednak kończą się konkrety i w kluczowej kwestii przewalutowania kredytów dowiadujemy się tylko tyle, że czegoś dowiemy się za rok, może prędzej. Teraz można by oszaleć myśląc o tym, jak powiedziałaby Scarlett O’Hara. Do tego czasu banki będą miały możliwość dogadania się z klientami w kwestii dobrowolnego przewalutowania. Zachętą dla instytucji finansowych ma być wprowadzenie wyższych wymogów kapitałowych dla kredytów w CHF. Ugoda z klientami ma pozwolić bankom pozbyć się aktywów generujących wysokie zapotrzebowanie na kapitał. Niestety, nie dowiedzieliśmy się ani tego, jakie mają być te nowe wymogi ani jakie są pożądane przez autorów projektu warunki takiego przewalutowania. Biorąc pod uwagę poprzednią propozycję KPRP oczekiwania autorów i „frankowiczów” mogą być tak wysokie, że trudno sobie wyobrazić zaostrzenie wymogów kapitałowych tak surowe, że skłoni ono system bankowy do wyrzucenia 70 mld zł, na tyle bowiem szacowano koszty poprzedniego projektu.

Bez dwóch zdań, nowa propozycja abstrahująca od przewalutowania kredytów w CHF powstała w cieniu wiszącego nad Włochami kryzysu bankowego. Problemy włoskich banków i popłoch jaki wzbudziły na całym świecie uświadomiły bowiem twórcom projektu, że dłubanie przy systemie bankowym wcale nie jest takie proste i przyjemne jak wydawało się podczas kampanii wyborczej i dokopanie banksterom może przynieść opłakane skutki dla całej gospodarki. Przez rok, który dali sobie autorzy projektu, wiele może się wydarzyć. Do tego czasu nikt nie może powiedzieć, że Prezydent nie wywiązuje się z obietnic wyborczych, bo przecież problem kredytów zostanie rozwiązany i nawet podano konkretny termin kiedy.

Prezentacja projektu wzbudziła entuzjazm inwestorów giełdowych i kursy banków z ekspozycją na kredyty w CHF poszybowały w górę, w niektórych przypadkach nawet o kilkanaście procent. Wsparciem były słowa prezesa NBP, który stwierdził, iż zwrócił się do Prezydenta o odstąpienie od koncepcji przewalutowania kredytów w ogóle. To dobre wiadomości dla sektora bankowego. Wydaje się jednak, że reakcja inwestorów była nadmiernie optymistyczna. Problem „frankowiczów” to jedna ze sztandarowych obietnic wyborczych i coś w tej sprawie zostanie zrobione. Czy będzie to odgórny wymóg przewalutowania po kursie „sprawiedliwym”, czy takie obostrzenie wymogów kapitałowych, że banki przewalutują kredyty „na ochotnika”, koszty w systemie bankowym powstaną. Czy będzie to kilka czy kilkadziesiąt miliardów złotych, na razie pozostaje niewiadomą.


Pobierz w wersji PDF